Praca w Biedronce - Drobne
brodacz1989 - 2015-01-26, 13:42
Larrikol, tu nie chodzi o to, że robimy łaskę klientowi, że się go obsłuży.
kij ma przecież dwa końce. A skoro biedronka to już bardziej sklep osiedlowy, tak jak to jest w moim przypadku to jeśli widzisz te same osoby robiące dziennie 3 razy zakupy i to nie jest ściema, i za każdym razem nie mają drobnych chociaż tonami je dostają od moich kasjerek to sam scyzoryk otwiera mi sie w kieszenie i rozmienia złotówke w momencie. jest KLIENT i jest klient, jeden drugiemu nie równy, jeden w porządku który zagada drugi będzie bucem i będzie miał pretensje, że płytki na podłodze są białe a nie zielone, że obsługa wolna itd itd... tego nie zmienimy.
albo będziemy dla takich klientów buców w dupe uprzejmi i to ich wk...., albo jak zawsze to robie ja jeśli zmusi mnie sytuacja by siąść na kasę dostosowuje się do poziomu rozmówcy i jego zachowania.
Jeśli natomiast jest klient, który faktycznie ma sapy o obsługę, to stosuje zasade pięciu kroków odzyskiwania klienta, po tym on wyjdzie zadowolony.
W handlu nie możemy też sobie dać wejść na głowe klientowi.
4ever - 2015-01-26, 17:09
Klient to nie święta krowa i musi też wiedzieć, że mogą się w kasie skończyć pieniądze i trzeba mieć w zapasie kartę lub drobne.
Trochę empatii i zrozumienia u wszystkich by się przydało a nie tylko same roszczeniowe postawy.
Marakesz - 2015-01-26, 17:35
Właśnie klient to niestety święta krowa. Święta krowa "wyhodowana" przez wszelakich możnych poszczególnych marketów przez wiele lat raczkujacego w Polsce kapitalizmu.
Ludzie* czyt. klienci, są od wielu lat uczeni swawoli i bezkarności na sklepie.
Klientowi wolno wszystko, wpierdzielać produkty przed skasowaniem, reklamować i oddawać wszystko co się nie spodoba godzinę po zakupie, stłuc 4 opakowania majonezu bo tenże sięgał po majonez z samego tyłu bo miał datę ważności o miesiąc dłuższą (czyli do maja 2019).
I mylisz się Larrikol, nie patrzę na kr***ów, którzy kupują kajzerkę o siódmej rano płacąc 100-złotowym banknotem przez pryzmat własnego stołka. Od małego od mamy chiałem drobne na kupno bułki czy słonecznika do dłubania, i tak samo robili wszyscy z mojego otoczenia.
W życiu nie przyszłoby mi do głowy, 2,5 i 10 lat temu, żeby iść do sklepu i zapłacić wysokim nominałem za śmieszne zakupy. Spaliłbym się ze wstydu. Ale klienci teraz nie puszczają buraka na twarzy, klienci teraz puszczają kasjerowi oczko, że "ch*ja mi zrobisz".
Ludzie teraz mają manierę, że wyciągają 100 zł, które wyglądają jak z d**y wyjęte, rzucają na taśmę i mówią, że nie mają portfela. Ot, taki żarcik, uwielbiam takie scenki.
Ja chyba w sumie poszedłbym dalej, proponuję zarzucić reklamowym spotem Biedronki, że tylko w naszym sklepie rozmienisz sobie emeryturę!
Oj wspaniały byłby ten skomasowany atak babć, od rana do wieczora ze stówkami w ręce :lol:
Leżę i kwiczę :lol:
[ Komentarz dodany przez: DarkSide: 2015-01-26, 17:46 ]
Proponuje powściągnąć słownictwo !!
Anonymous - 2015-01-26, 19:33
Zdaję sobie sprawe z tego, ze klientom pozwala się dużo za dużo i że często najchętniej widzieliby nas leżących u ich stóp, tylko dlatego, że łaskawie przyszłi wydać w naszym sklepie zawrotną sumę 10 zł. Ale jesli chodzi i problem drobnych, o których toczy się dyskusja, to moim zdaniem wina firmy, bo za mało zasila sklepy w bilon. Z drugiej strony, widziałam jak owe zasilenia są wydatkowane. Kasjerowi nie chce się liczyć na koniec tyle drobnych, że wydaje jak leci i nie myśli o tym, co będzie później. Tym sposobem na drugi dzień po zasileniu, drobnych znowu brakuje. Tak więc, jak ktoś już wspomniał, kij ma dwa końce Ja też przeważnie mam drobne banknoty, rzadziej w bilonie, bo ich nie chomikuję i mnie denerwują, ale ludzie zawsze byli i będą różni.
Marakesz - 2015-01-26, 19:50
Cieszę się, że się zgadzamy
migotka123 - 2015-01-26, 20:11
To jednak zależy od nas samych również. U nas przy rozdawaniu kasetek, ta która będzie na jedynce sama wybiera kasetkę. Bierze tę , która jest najlepsza według niej. Jak biedne są wszystkie to dziewczyny i tak dzielą się tym co mają i wspierają jedynkę. Sytuacje naprawdę trudne zdarzają się rzadko. Na koniec zmiany staram się pozostawić kasetkę, która nie będzie problemem dla zmienniczki. Jak jest biedna, to zbieram drobne do ostatniego klienta, bo każda złotówka jest ważna.
A klient też człowiek, jak ma drobne to da, jak nie ma, to nie da. A jak nie chce , to trudno. Ja też bywam po drugiej stronie . Jako klient czasami mam tylko 100 w kieszeni i może czasami kogoś wkurzam.
martyna96667 - 2015-01-26, 22:01
a drobne to byl powod przez ktory odeszlam z tej pracy bo to chore zeby nigdy nie bylo czym wydawac w innych sklepach co pracowalam nie bylo problemu mozna bylo sobie rozmieniac nawe co 10 minut i drobne zawsze byly. ile razy ludzie mnie wyzywali jak nie mialam czym wydac od najgorszych az ktoregos dnia baba kupuje 2 bulki daje 100 twierdzi ze nie ma drobnych a miala bo az sie wyspywaly z portfela ja mowie ze nie wydam nie mam jak a ta ze kierownika chce to przyszedl a ona juz skargi i wyzwiska na mnie to ja wstalam i mowie do kierownika i do niej ze ja pier#ole taka prace i nara
Anonymous - 2015-01-26, 22:09
Drobne to był powód, przez który odeszłaś z pracy... heh nawet nie wiem jak to skomentować
martyna96667 - 2015-01-26, 22:13
nie drobne tylko to ze ludzie mnie wyzywali i robili awantury przez to niemal codziennie a ja nie musze czegos takiego sluchac bo nie po to sie pracuje zeby ktos cie traktowal jak smiecia a jeszcze jak kierownik powiedzial ze to moj problem to juz nie wytrzymalam i poszlam skoro maja gdzies pracownikow i nic z tym nie robia
krzysieq - 2015-01-26, 22:29
Moj dzisiejszy 3 klient przynosi mi do kasy malego buraka i wyciaga 200zl...myslalem ze mnie krew zaleje, aa w szczegolnosci jego durny usmiech i tradycyjne zdanie nie mam nic drobnego. Humor na 2h zjeb..
anipa - 2015-01-26, 22:35
ja w takich sytuacjach mówię smacznego firma stawia mina klienta bezcenna i za 10 minut wraca z 76 groszami za banana lub 58 za 2 kajzerki
brodacz1989 - 2015-01-26, 22:52
martyna96667 napisał/a: | nie drobne tylko to ze ludzie mnie wyzywali i robili awantury przez to niemal codziennie a ja nie musze czegos takiego sluchac bo nie po to sie pracuje zeby ktos cie traktowal jak smiecia a jeszcze jak kierownik powiedzial ze to moj problem to juz nie wytrzymalam i poszlam skoro maja gdzies pracownikow i nic z tym nie robia |
jak się ma miękkie serce, to trzeba mieć twardą dupe, w tym wypadku głowę;p a u Ciebie widocznie psychika była słaba po tym co czytam. a w sumie wbrew temu co pisałem wcześniej i tego co pisali inni, byłaś zbyt rozrzutna z drobnymi i się nie dziw, że ich potem nie miałaś i ludzie się wk.....
marta1 - 2015-01-26, 23:43
Powiem wam tak : był czas przywyknąć , dla nerwowych meliska , dla niecierpliwych garść miedziaków dla leniwych pusta kasetka sami wiemy jak jest , nie ma tragedii co dzień , bardzo dużo zależy od naszego podejścia , czasami trzeba się spiąć , czasami zrobić tak jak anipa . Ta praca na tym polega żeby być człowiekiem dla klienta a wtedy na 10 klientów ośmiu będzie dla nas normalnymi życzliwymi ludźmi a wtedy drobne to pikuś
kapsw - 2015-01-27, 00:15
o, to właśnie.
ja tam zazwyczaj jestem pozytywnie nastawiona i nigdy mi się w sumie nie zdarzyło, żebym nie miała jak wydać i żaden kasjer nie był w stanie mi rozmienić. ;> bywało ciężko, ale to naprawdę rzadkie sytuacje. jak czasem wydaję bilonem bo nie mam inaczej i nikt nie ma, bo było zasilenie, to zapraszam z tym bilonem na następne zakupy. ; )
poza tym - pomijając meliskę, polecam pomyśleć, że może ten klient teraz kupuje bułkę, ale może czai się też na towar z następnego nonfoodu... mi pomaga, myślę o tym, ilekroć mam się uśmiechać, gdy chce mi się krzyczeć (zwłaszcza odkąd są zapowiedzi w gazetkach + na stronie jest dostępna gazetka następnej akcji tematycznej). : ) a nonfood to nie dość, że ta rzecz, która podkręca nam sprzedaż, to jeszcze ci co mają okazję często wystawiać promocje, na pewno wiedzą, dlaczego to myślenie pomaga.
brodacz1989 - 2015-01-28, 13:51
kapsw napisał/a: |
poza tym - pomijając meliskę, polecam pomyśleć, że może ten klient teraz kupuje bułkę, ale może czai się też na towar z następnego nonfoodu... mi pomaga, myślę o tym, ilekroć mam się uśmiechać, gdy chce mi się krzyczeć (zwłaszcza odkąd są zapowiedzi w gazetkach + na stronie jest dostępna gazetka następnej akcji tematycznej). : ) a nonfood to nie dość, że ta rzecz, która podkręca nam sprzedaż, to jeszcze ci co mają okazję często wystawiać promocje, na pewno wiedzą, dlaczego to myślenie pomaga. |
co mają drobne do noża za 5 złotych z non foodu?? albo inaczej co ma do tego to ze w poniedzialek kupi bułke płacąc stu złotowym banknotem, by w czwartek kupić coś z nowej promocji... zupełnie nie pojąłem Twojego toku rozumowania.
|
|
|