Praca w Biedronce - do zarzadu jmp , ogarnijcie się!!!!
coisluachra - 2018-09-29, 06:39
Z całym szacunkiem Do javascript:em('Waffen77, ') nie każdy widzi w naszej firmie zbawiciela , nie każdy jest jej niewolnikiem bez względu na wykształcenie , jak dobrze się domyślam to czy Białoruskiej granicy sami z Mgr i nikt się nie zwalnia , hipokryzja , nie każdy dzięki firmie wyszedł z dołka i się trzyma rękoma i nogami , oczywiście zgadzam się jak ci zle to idz gdzie indziej ale już tak nie broń , w większych miastach są większe możliwości i nie każdy musi czcić i wychwalać ...Pozdrawiam Podlasie
Anonymous - 2018-09-29, 08:43
coisluachra napisał/a: | nie każdy musi czcić i wychwalać | ale robić za męczennika już może?
Waffen77 - 2018-09-29, 17:33
Pozdrawiam serdecznie coisluarcha. To moje rodzinne strony. Gdzie dokładnie? Ja teraz drugi koniec Polski.
majamaja - 2018-09-30, 19:21
pracowników jest cholernie mało... w sobotę przed wolna niedzielą zks +3 kasjerów: wypiek, kasa, sprzątanie, 2 tiry towaru... promocja i do rozłożenia ponad 500 cen. I wszyscy do 22.30 :D to już kur.a nie jest śmieszne. To jest tragedia. Sklep sprzątany od przypadku do przypadku. O zmianie cen można zapomnieć - ostatnio wieszaliśmy tylko na świeże. O premii za budżet można zapomnieć. Po 11 latach w biedronce 2500-2700 na rękę, dodam, że na stanowisku zks
Anonymous - 2018-10-01, 09:50
u8t3io3p napisał/a: | Podejrzewam, że mimo wszystko masz niższe stawki czynszu niż w Gdańsku, a co do Świnoujścia to masz daleko do granicy, gdzie są stawki w euro i muszą jakoś przyciągnąć pracowników, ty co najwyżej możesz wypłatę w rublach dostać :p
Może w twoim mieście jest duże bezrobocie a to też jest wpływ, jakby nikt nie chciał pracować za te 2200 to stawka była by większą, jakby firma obok dawała 2500 to biedronka napewno by reagował, ale znając życie jest tam wszędzie minimalna |
Coś w tym jest. Świnoujście ma niskie bezrobocie, dużą konkurencję, blisko są Niemcy. Być może dlatego w tym mieście kasjer na start ma 2700 zł brutto plus 550 zł frekwencyjnej, a 3-letni staż to 3000 zł brutto plus frekwencyjna.
Ale trzymając się tematu wg mnie firma mogłaby zmienić część procedur, choćby z kwotą dozwoloną w kasetce oraz z banknotami 100 zł w kasetce. Odkąd pojawiły się banknoty 500 zł (te akurat nie są często używane w Biedronkach, choć sam rekordowo miałem takich papierków siedem sztuk w utargu na rozliczeniu), zwiększyła się liczba banknotów 200 zł. Klienci często robią z nas idiotów rzucając nieraz za drobne zakupy banknot 100 albo co gorsza 200 złotych i nieraz nie mamy jak wydać. Sam nieraz zmuszony jestem naginać procedury by jakoś wydać resztę z banknotu 200 zł a czasem jakiegoś nominału euro (sklep w którym pracuję, ma akceptację euro - pozostałe sklepy u mnie w mieście również). Ile razy mówiłem sobie pod nosem "dobrze że miałem tą stówę w kasetce bo inaczej bym reszty nie wydał"... Ściganie kasjerów za jeden banknot 100 zł naganami czy upomnieniami to kpina. Może niech co poniektórzy kierownicy sami siądą na kasę i zobaczą sobie jak fajnie się słucha klientów "co to za sklep że nie ma jak wydać". Sam pamiętam jedną zmianę od godziny 6.15 do 14.15 gdy wydałem z powrotem klientom aż 8 banknotów 100-złotowych na zasadzie wydawania reszty z banknotów 200 zł bo inaczej nie miałbym drobnych do wydawania albo bym co chwila dzwonił po kierownika by otwierał sejf w biurze i rozmieniał. Oczywiście nie twierdzę że nie było ułatwień - ja zaczynałem pracę w czasach gdy nawet pozycję z paragonu mógł usunąć TYLKO KIEROWNIK ZMIANY na swojej plakietce, możliwość anulowania paragonu przez długi czas też istniała tylko z poziomu uprawnień prowadzącego zmianę. Zauważyłem też że niektóre pomysły zarządu były wręcz chore. Np. drukowanie po paragonach bonów promocyjnych z informacjami jakie są aktualnie promocje na sklepie albo że z tym bonem można dostać rabat na produkt X. Potem zapychała się pamięć podręczna drukarki i klienci się denerwowali bo do momentu zamknięcia się doby fiskalnej nie można było nikogo obsłużyć a kolejki rosły. I my to wszystko nieraz musimy znosić.
Ant3kk - 2018-10-01, 10:05
Jakbym czytał o swoim sklepie @majamaja, dodam tylko, że mój sklep jest sklepem wizytowym, ciągłe odwiedziny ojców założycieli czy innych dyrektorów, codziennie kolejki takie, że przed świętami nie widziałem by były większe... o zadaniach nie wspomnę, już każdy położył na nie lachę, nawet kierowniczki się z tym nie kryją. Wszyscy pracownicy wywalili się z godzin, większość ma w grafiku pracę do 21:30 czy 22:00. Mi to tam wsio rybka, pracuję, pieniądze dostaję, a że szefom bardziej zależy na przestawieniu czegoś na półce z jednego miejsca na inne i tak co tydzień, to już nie moja sprawa. Póki mogę to się trzymam tej pracy, dla mnie jest ona i zabawna i dosyć lekka.
hrhr - 2018-10-01, 10:49
No cóż. Można płacić kartą, telefonem, a nawet kodem BLIK (ostatnio była spora reklama), ale rzeczywistość wygląda jak wygląda - stereotypowy klient Biedronki nie ma karty, nie ma telefonu, a za zakupy w wysokości 2 zł płaci banknotem 100 zł (tylko pytanie brzmi - skąd ma ten banknot). Tu trzeba mieć na wejście ze 200-300 zł bilonu, pełno dziesiątek, dwudziestek i pięćdziesiątek.
Czasy się zmieniają, a klienci zachowują się jak w PRL-u.
Takich ludzi określam jednym słowem, ale tego słowa tu nie przytoczę, bo jest ono powszechnie uznane za obraźliwe.
Anonymous - 2018-10-01, 11:07
Dodajmy do tego wyjątkowo upierdliwych klientów typu "no przecież wcześniej ta karta Moja Biedronka dobrze działała" albo "dlaczego na paragonie dalej jest cena 7,99 zł/kg jak wisi wyraźnie cena promocyjna 5,99 zł/kg" i potem 10 minut tłumaczenia że najpierw się drukuje cena regularna, potem rabat adekwatny do wagi produktu i dopiero potem właściwa cena za daną wagę produktu, albo dlaczego mango/awokado jest na wagę sprzedawane a nie na sztuki, albo że rzekomo nie jest napisane że cena świeżych ciast dotyczy 100 gram produktu a nie opakowania. Raz miałem klienta który wziął 3 kalafiory i kłócił się że cena miała być po 2,99 zł. Owszem była ale za kilogram, nie za sztukę (w końcu KALAFIOR LUZ, nie sztuka). A każda sztuka po ponad 1,5 kg wagi... Albo klienci notorycznie rozrywający wielopaki produktów, spośród których części nie można sprzedać pojedynczo, np. serki Tutti czy chusteczki Dada Every Day (wcześniej Fitti).
MalaAsia - 2018-10-01, 11:46
Givszoman napisał/a: | Klienci często robią z nas idiotów rzucając nieraz za drobne zakupy banknot 100 albo co gorsza 200 złotych i nieraz nie mamy jak wydać. |
Nikt nie zrobi z ciebie idioty, jak nim nie jesteś, co najwyżej sam możesz go z siebie zrobić, np pieniąc się na klienta że ma czelność płacić za zakupy banknotem 100 czy 200 zł, rozumiem złość, gdyby chciał ukraść, ale jak chce zapłacić to o co do niego pretensje? do firmy owszem, uzasadnione, że kierownik choćby chciał to ci nie ma czym rozmienić, ale nie do klienta.
Givszoman napisał/a: |
Oczywiście nie twierdzę że nie było ułatwień - ja zaczynałem pracę w czasach gdy nawet pozycję z paragonu mógł usunąć TYLKO KIEROWNIK ZMIANY na swojej plakietce, możliwość anulowania paragonu przez długi czas też istniała tylko z poziomu uprawnień prowadzącego zmianę.
|
My tak mamy cały czas, że z byle bzdurą dzwonimy na kierownika, saminic nie możemy ani usunąć, ani anulować, strasznie to utrudnia pracę, w sumie bardziej kierownikom niż nam, bo biegają z jednego końca sklepu na drugi bez sensu ...
u8t3io3p - 2018-10-01, 12:17
Myślałem, że to wszędzie jest bo w wawie jest 800 w kasetę, przynajmniej u mnie bylo
Anonymous - 2018-10-01, 13:51
hrhr napisał/a: | za zakupy w wysokości 2 zł płaci banknotem 100 zł (tylko pytanie brzmi - skąd ma ten banknot) | Haha, padłam :D
piivko19 - 2018-10-01, 15:14
Ant3kk napisał/a: | Jakbym czytał o swoim sklepie @majamaja, dodam tylko, że mój sklep jest sklepem wizytowym, ciągłe odwiedziny ojców założycieli czy innych dyrektorów, codziennie kolejki takie, że przed świętami nie widziałem by były większe... o zadaniach nie wspomnę, już każdy położył na nie lachę, nawet kierowniczki się z tym nie kryją. Wszyscy pracownicy wywalili się z godzin, większość ma w grafiku pracę do 21:30 czy 22:00. Mi to tam wsio rybka, pracuję, pieniądze dostaję, a że szefom bardziej zależy na przestawieniu czegoś na półce z jednego miejsca na inne i tak co tydzień, to już nie moja sprawa. Póki mogę to się trzymam tej pracy, dla mnie jest ona i zabawna i dosyć lekka. |
Generalnie padaka jest na sklepach wizytowych, sklepy na Wilanowie czy Mokotowie muszą się cały czas pilnować, bo to dyrektor przyjdzie po swoją ulubioną bułeczkę czy chlebek i broń Boże żeby zabrakło, bo wojna na pół stolicy
toomass - 2018-10-02, 09:10
Givszoman napisał/a: | u8t3io3p napisał/a: | Podejrzewam, że mimo wszystko masz niższe stawki czynszu niż w Gdańsku, a co do Świnoujścia to masz daleko do granicy, gdzie są stawki w euro i muszą jakoś przyciągnąć pracowników, ty co najwyżej możesz wypłatę w rublach dostać :p
Może w twoim mieście jest duże bezrobocie a to też jest wpływ, jakby nikt nie chciał pracować za te 2200 to stawka była by większą, jakby firma obok dawała 2500 to biedronka napewno by reagował, ale znając życie jest tam wszędzie minimalna |
Coś w tym jest. Świnoujście ma niskie bezrobocie, dużą konkurencję, blisko są Niemcy. Być może dlatego w tym mieście kasjer na start ma 2700 zł brutto plus 550 zł frekwencyjnej, a 3-letni staż to 3000 zł brutto plus frekwencyjna.
Ale trzymając się tematu wg mnie firma mogłaby zmienić część procedur, choćby z kwotą dozwoloną w kasetce oraz z banknotami 100 zł w kasetce. Odkąd pojawiły się banknoty 500 zł (te akurat nie są często używane w Biedronkach, choć sam rekordowo miałem takich papierków siedem sztuk w utargu na rozliczeniu), zwiększyła się liczba banknotów 200 zł. Klienci często robią z nas idiotów rzucając nieraz za drobne zakupy banknot 100 albo co gorsza 200 złotych i nieraz nie mamy jak wydać. Sam nieraz zmuszony jestem naginać procedury by jakoś wydać resztę z banknotu 200 zł a czasem jakiegoś nominału euro (sklep w którym pracuję, ma akceptację euro - pozostałe sklepy u mnie w mieście również). Ile razy mówiłem sobie pod nosem "dobrze że miałem tą stówę w kasetce bo inaczej bym reszty nie wydał"... Ściganie kasjerów za jeden banknot 100 zł naganami czy upomnieniami to kpina. Może niech co poniektórzy kierownicy sami siądą na kasę i zobaczą sobie jak fajnie się słucha klientów "co to za sklep że nie ma jak wydać". Sam pamiętam jedną zmianę od godziny 6.15 do 14.15 gdy wydałem z powrotem klientom aż 8 banknotów 100-złotowych na zasadzie wydawania reszty z banknotów 200 zł bo inaczej nie miałbym drobnych do wydawania albo bym co chwila dzwonił po kierownika by otwierał sejf w biurze i rozmieniał. Oczywiście nie twierdzę że nie było ułatwień - ja zaczynałem pracę w czasach gdy nawet pozycję z paragonu mógł usunąć TYLKO KIEROWNIK ZMIANY na swojej plakietce, możliwość anulowania paragonu przez długi czas też istniała tylko z poziomu uprawnień prowadzącego zmianę. Zauważyłem też że niektóre pomysły zarządu były wręcz chore. Np. drukowanie po paragonach bonów promocyjnych z informacjami jakie są aktualnie promocje na sklepie albo że z tym bonem można dostać rabat na produkt X. Potem zapychała się pamięć podręczna drukarki i klienci się denerwowali bo do momentu zamknięcia się doby fiskalnej nie można było nikogo obsłużyć a kolejki rosły. I my to wszystko nieraz musimy znosić. |
W świetle art. 535 Kodeksu cywilnego to kupujący zobowiązany jest do zapłaty ceny, a więc powinien być przygotowany do spełnienia swojego świadczenia. Żaden przepis szczególny nie nakłada na sprzedawcę obowiązku posiadania drobnych do wydania reszty.
Tak więc tyle w temacie wydawania reszty
MalaAsia - 2018-10-02, 10:53
toomass napisał/a: |
W świetle art. 535 Kodeksu cywilnego to kupujący zobowiązany jest do zapłaty ceny, a więc powinien być przygotowany do spełnienia swojego świadczenia. Żaden przepis szczególny nie nakłada na sprzedawcę obowiązku posiadania drobnych do wydania reszty.
Tak więc tyle w temacie wydawania reszty |
taaa fajnie w teorii, w praktyce mija się to z rzeczywistością.
u8t3io3p - 2018-10-02, 10:53
Już widzę, jak Góra mówi Ci nic się nie stało, jak odmawiasz wydania
|
|
|