Praca w Biedronce - Plac Kościuszki 21 Wrocław - Biedronka czy Burdel?
Patolog - 2017-11-15, 14:20 Temat postu: Plac Kościuszki 21 Wrocław - Biedronka czy Burdel? Biedronka
ul. Plac Kościuszki 21,
50-159, Wrocław
Z góry przepraszam za nazwę tematu, ale rzeczy mające tam miejsce skojarzyły mi się z poczciwym Frankiem Dolasem.
W tej biedronce nigdy nie było porządku, ale mam nieodparte wrażenie, że za czasów starych kierowników (sprzed kilku lat), wszystko to trzymało się kupy.
Teraz, po remoncie, jest tam jeszcze większy bałagan, niż kiedyś, a standardy obsługi drastycznie spadły.
Jednak do rzeczy!
W związku z kilkoma zdarzeniami, które miały miejsce na przestrzeni kilku ostatnich dni, zdecydowałem się na złożenie skargi przez biuro obsługi klienta. Konsultantka zapisała moje uwagi i stwierdziła, iż przekaże je kierownikowi regionalnemu.
A co się właściwie stało?
Kilka dni temu zostałem dość nieuprzejmie potraktowany przez jedną z kasjerek, taką puszystą, kędzierzawa, dość charakterystyczną osobę. Ogólnie sprawiającą wrażenie dość nieuprzejmiej, ale może to tylko pozory.
Przy podejściu do kasy i wyłożeniu nań towaru, kasjerka poinformowała mnie, bym odniósł koszyk na miejsce. Nie poprosiła, tylko wręcz kazała to zrobić i to wcale nie uprzejmym tonem. Nic jednak nie odpowiedziałem. Przy płatności gotówką zaoferowałem grosze, bo wiem, że zawsze ich brakuje w tym sklepie. Znowu dostałem dość nieuprzejmą od niej odpowiedź, że co jej po takich groszach, w niczym jej to nie pomoże. Ogólnie można by to nazwać nieuprzejmym burczeniem pod nosem. Zaś nic nie powiedziałem, bo każdy może mieć gorszy dzień, a ja jestem człowiekiem, który zbytniej uprzejmości nie wymaga, nie wspominając już o kłanianiu mu się w pas. Doskonale zdaję sobie sprawę, jaka to musi być męcząca i stresująca praca, czasami każdemu zdarzają się wpadki, a mi osobiście nie zależy na tym, by pracownik "rutynowo" uśmiechał się do mnie, zapraszał ponownie i tak dalej. Choć zdaję sobie sprawę, że pracownicy mają taki obowiązek, to jako klient nie wymagam jego przestrzegania i uważam za przesadyzm.
Jednak kiedy odszedłem od kasy, pozostawiając koszyk przy niej (aczkolwiek we wnęce za kasą, w której nikomu nie przeszkadzał), kasjerka zawołała za mną na całą Biedronkę coś w stylu: "Halo, a koszyk?! To nie łaska odnieść?!) I w tym miejscu przebrała się miarka mojej wyrozumiałości. Odwróciwszy się na pięcie, używając dość niewybrednych słów, w skrócie poinformowałem kasjerkę o tym, by zmieniła ton, jak do mnie rozmawia, a od koszyków to są pracownicy, a nie klienci. I wyszedłem.
Kilka dni później robiłem tam zakupy z mamą. I akurat trafiliśmy na ta właśnie kasjerkę, która obrzuciła mnie przy okazji niezbyt przychylnym spojrzeniem, a po spakowaniu zakupów poprosiła moją mamę na osobności i nagadała jej, jaki to ze mnie cham, oraz poinformowała, że nie będą mnie wpuszczać do sklepu. Srogo mnie to rozbawiło.
No i mamy dzień dzisiejszy. W dniu dzisiejszym znowu trafiłem na wspomnianą już wyżej kasjerkę. Wszystko jednak odbyło się bez zakłóceń, a że tym razem nie była w stosunku do mnie nieuprzejma, to nawet odniosłem koszyk, co właściwe zawsze robię. Jednak kiedy chciałem wyjść ze sklepu, zatrzymał mnie nieumundurowany (i pozbawiony identyfikatora) ochroniarz. Przypadek? Czy może mała zemsta ze strony pracownicy? Można tylko gdybać. W każdym razie, stanął przede mną, naruszając moją przestrzeń osobistą i usiłował mnie zastraszyć. Wyglądało to komicznie, kiedy stojąc tak, groźnym tonem rzucił do mnie "pokaż co masz w kieszeniach". Po prostu ryknąłem śmiechem i już nie siląc się na żadne uprzejmości stwierdziłem mu prosto w oczy, że jest chyba pierdolnięty.
Co prawda, jest to osoba młoda, no ale to żadne usprawiedliwienie, bo przecież czegoś ich tam na szkoleniu chyba uczą?
Tak czy siak, ochroniarz wyraźnie się zmieszał i stracił nieco pewności siebie. Dalej jednak nalegał, bym pokazał mu kieszenie. Stwierdziłem, że nic mu nie pokażę i zapytałem, gdzie ma mundur. A on, że ma. No to ja do niego, że dawaj, ubieraj go i od razu wzywaj policję, w te pędy. Nie bardzo wiedział co ma zrobić, więc stwierdził tylko, że "zaraz mnie weźmie na zaplecze". Mój kolejny wybuch śmiechu musiał mocno ostudzić jego zapędy. Po tym poinformowałem go, że z pewnością jest pierdolnięty i na żadne zaplecze z nim nie pójdę, a jeśli mnie tknie, to pożałuje.
Poziom jego konsternacji osiągnął chyba apogeum, bo nie wiedział co powinien zrobić w momencie, kiedy jego strachy (na lachy) zawiodły. Wciąż coś bredziło tych kieszeniach, więc ja ze śmiechem do niego w końcu: "ale co ty chcesz te kieszenie oglądać, moja bluza ci się podoba?" no i pokazałem mu te kieszenie "z wierzchu". To jest, stojąc przed nim tak, po prostu złapałem się za kieszenie i tyle. A on na to, czy nie można było tak od razu?
Na odchodnym jeszcze sobie zażądałem od niego okazania legitymacji, której okazać nie chciał i musiałem prosić trzy razy, bo okazywał ją tak, bym nie widział absolutnie nic. Ot, machnął mi nią przed nosem. Dopiero pouczony, że chcę się jej przyjrzeć, pozwolił na to. Legitymacja okazała się nic nie wartym kawałkiem żółtego kartonika, bo nie jest to licencja ochroniarska, tylko legitymacja drukowana przez samą Biedronkę dla ludzi, których zatrudniają w ochronie. Notabene, ludzi bez żadnych uprawnień.
Uzyskawszy w ten sposób dane osobowe delikwenta, który usiłował mi uprzykrzyć życie, udałem się do kierowniczki zmiany, którą okazała się niska, pulchna kobieta o rudych włosach. Wyłożyłem jej pokrótce temat i zapytałem, gdzie mógłbym złożyć skargę na tego pracownika. A ona spojrzała na mnie i lekceważącym tonem stwierdziła: "przyjęłam do wiadomości". Zero informacji o tym, iż mogę taką skargę złożyć na piśmie, albo telefonicznie. dopiero po dalszych pytaniach z mojej strony "łaskawie" poinformowała mnie, że mogę sobie zadzwonić do biura obsługi klienta.
Tak też zrobiłem, składając na ręce konsultantki pełną skargę dotyczącą dzisiejszych, jak i ostatnich zdarzeń.
Normalnie bym to olał, ale pracownicy tej biedronki, wraz z kierownikami zmiany po prostu regularnie przeginają pałę.
Tym bardziej, iż nie jest to pierwsza taka sytuacja z ochroniarzem. Otóż kilka lat temu przerabiałem podobny scenariusz. Przy okazji robiąc awanturę na cała Biedronkę, bowiem kiedy tylko odszedłem od kasy, ochroniarz (wtedy również nowy pracownik) zażądał pokazania mu plecaka. Zawołałem wtedy nawet kierownika, bowiem robię w tej Biedronce zakupy niemal codziennie, a kaptur na głowie (który często zakładam w chłodniejsze dni) nie jet chyba sensownym powodem do tego, by wystosowywać żądania co do pokazania jakiemuś powsinodze czegokolwiek, poza środkowym palcem. Tym bardziej komuś bez jakichkolwiek uprawnień.
Generalnie kiedyś w tej Biedronce było lepiej. bałagan był zawsze, bowiem w sklepie jest mało miejsca i trudno się upchać z towarem. Jednak w tej chwili nie ma tam w ogóle organizacji. za kasami pod ścianą leży towar, gdzie powinno być miejsce na zostawienie koszyków. Z kolei pracownicy, którzy kiedyś odnosili koszyki, teraz zniknęli. O ile pamiętam, kiedyś zajmowali się tym również ochroniarze. Teraz koszyki leżą odłogiem, o ile nie odnoszą ich klienci, co rusz upominani o to przez kasjerów.
Kierownicy zmiany lekce sobie ważą sytuację, tłumacząc, że to nie ich wina, tylko że "tak góra zadecydowała". No to ciekawe jaka...
Pomieszanie z poplątaniem i o ile wszelkiego rodzaju niedogodności wnikające z małej powierzchni użytkowej można rozumieć, o tyle zachowanie pracowników zaczyna tam powoli przekraczać granice absurdu. Jeszcze trochę, i będzie trzeba do tej Biedronki wchodzić boso, ale w ostrogach.
Potem jeszcze zajrzałem do Biedronki w celu uzyskania danych o tej kasjerce. Trafiłem na kierowniczkę. Zapytałem ją, czy aby nie zna danych i numeru służbowego tej kasjerki akurat, na co ona odparła, że oni nie mają numerów służbowych, tylko ewidencyjne i one są do wglądu tylko dla personelu. Zatem udałem się do obsługiwanej przez nią kasy, w celu przyjrzenia się identyfikatorowi na jej piersi, który okazał się tylko wydrukowaną plakietką z imieniem. Bez nazwiska i bez numeru służbowego. Komedia.
Anonymous - 2017-11-15, 14:59
Hmm... czy Ty oczekiwałeś, że ochroniarze w marketach mają licencje? To są ludzie ulicy, bez kwalifikacji, ale za taką stawkę nie ma co się dziwić. Jesli już tak bardzo interesuje Cię nr kasjerki, to widnieje on na każdym paragonie z jej kasy. Samo imię i charakterystyka osoby, powinny Ci już wystarczyć do złożenia skargi w BOKu. A jeśli stać Cię na taką beszczelność... to nazwisko jest wydrukowane na drugiej stronie plakietki.
Patolog - 2017-11-15, 16:06
Larrikol napisał/a: | Hmm... czy Ty oczekiwałeś, że ochroniarze w marketach mają licencje? To są ludzie ulicy, bez kwalifikacji, ale za taką stawkę nie ma co się dziwić. Jesli już tak bardzo interesuje Cię nr kasjerki, to widnieje on na każdym paragonie z jej kasy. Samo imię i charakterystyka osoby, powinny Ci już wystarczyć do złożenia skargi w BOKu. A jeśli stać Cię na taką beszczelność... to nazwisko jest wydrukowane na drugiej stronie plakietki. |
Akurat nie zawsze są to ludzie z ulicy. Jednak nawet, jeżeli akurat są, to nie zwalnia ich to ze znajomości regulaminu, prawa i przestrzegania tychże. Przecież w każdej pracy odbywa się jakieś szkolenie. Natomiast nawet ludzie z ulicy mają zdrowy rozsądek, a ten narwaniec najwyraźniej go zatracił na rzecz stanowiska, przez które chyba pomyślał, że jest bóg wie kim. Takie zgrywanie chojraka może kosztować go kiedyś wizytę u dentysty. Choć wątpię, by strach pozwolił mu w taki sposób odezwać się do jakiegoś rosłego jegomościa.
Problem w tym, że akurat w tej Biedronce to zdarza się od czasu do czasu, pomijając inne problemy czy uchybienia.
Z tego co pamiętam, to przez jakiś czas ochroniarze w tej Biedronce nosili mundury. Ostatnio widziałem tam ochroniarza, który również spacerował po Biedronce w mundurze. Ten, który mnie dziś zatrzymał nie miał identyfikatora. Miałza to legitymację wydrukowaną chyba przez ekipę z przedszkola.
Co do bezczelności, to by nie była bezczelność, tylko naruszenie nietykalności cielesnej, w wypadku zerwania plakietki kasjerce. A to jest karalne.
Skargę już złożyłem, opisując dokładnie wszystko, co się tam wyprawia. I mam nadzieję, że w końcu ktoś kompetentny zrobi tam jako taki porządek.
bolka - 2017-11-15, 16:32
Skoro zlozyles skargę w BOK to po co tu sie tak rozpisujesz i rozczulasz nad tym, my Tobie nie pomożemy z tym problemem.
xnyl - 2017-11-15, 16:46
oj tak zrobia porzadek po tym jak pokulaja sie ze smiechu z twojej skargi...
DarkSide - 2017-11-15, 19:34
Patolog,
Monia76 - 2017-11-15, 20:31
Nie ma w Twojej okolicy innych sklepów? Po co tam chodzisz? Mam wrażenie, że dopowiedziałeś połowę tej historii. Zatrudnij się może tam i pokaż kulturę. Zobaczymy ile wytrzymasz? Ile skarg będzie na Ciebie?
Anonymous - 2017-11-15, 21:06
Cytat: |
Skargę już złożyłem, opisując dokładnie wszystko, co się tam wyprawia. I mam nadzieję, że w końcu ktoś kompetentny zrobi tam jako taki porządek. | Patolog, jesli liczyles tutaj na zrozumienie ze strony innych pracownikow, to niestety ale sie rozczarujesz. Chociaz zostales potraktowany w okropny sposob I kazdy na Twoim miejsce poczulby sie zirytowany, to pomimo ze w zyciu jeden drugiego utopil by w lyzce wody, Tak tutaj jest to idealna okazja by dokopac wstretnemu klientowi, ktory ma czelnosc platac sie po sklepie I jeszcze zawracac dupe na kasie. Niech Ci wystarczy ta wyczerpujaca odpowiedz, ktora dostaniesz od BOKu
patogen123 - 2017-11-15, 21:24
Nie ma innych sklepów we Wrocławiu?
piivko19 - 2017-11-15, 22:46
Patolog, już teraz mogę Ci powiedzieć jaka będzie odpowiedź.
Firma strasznie Cię przeprasza (jak będziesz chciał to prześlą odpowiedź oprócz @ także listownie, co byś mógł sobie oprawić w ramki i powiesić na ścianie) i obiecuje, że dołoży wszelkich starań aby taka sytuacja się nie powtórzyła i oczywiście sprawę przekaże do odpowiedniego kierownika operacji. I tyle. A kierownik jak poczyta co napisałeś, pewnie opluje monitor.
u8t3io3p - 2017-11-15, 23:36
Polowa osob z biedronki (mowie to z przykroscia) nie nadaje sie do pracy z ludzmi, wiecznie narzekaja, chamsko sie odzywaja etc. Wiadomo kazdy ma gorszy dzien, ale jak ktos tak robi dzien w dzien powinien zostac wyrzucony z roboty i to z hukiem, no ale niestety nie ma chetnych..
Ant3kk - 2017-11-16, 00:19
@Patalog, Mnie też często delikatnie mówiąc denerwuje zachowanie pracowników biedronki, jako klient, osoba w prywatnym ubraniu, często spotykam się z takim zachowaniem w stosunku do mnie, mimo że jestem niesamowicie spokojną i opanowaną osobą nie lubiącą konfliktów i sprzeczek, często spotykam się z takim zachowaniem przy kasie, jest mi wtedy bardzo głupio bo sam jestem pracownikiem biedronki i z jednej strony jestem zmieszany a z drugiej poniekąd rozumiem frustrację takiej pracownicy gdy dzień w dzień przez 8 godzin pracy trafiają się tacy klienci, że nawet sobie nie wyobrażasz, jednak nie powinno być to wytłumaczeniem. Zauważ jedną bardzo ważną rzecz, Ty też wybuchnąłeś gdy ochroniarz do Ciebie podszedł, powiedziałeś nawet "Po prostu ryknąłem śmiechem i już nie siląc się na żadne uprzejmości stwierdziłem mu prosto w oczy, że jest chyba pierdolnięty." "...udałem się do kierowniczki zmiany, którą okazała się niska, pulchna kobieta o rudych włosach" Widzisz Patolog, w handlu, przez całą dobę pracowniczą trafiają się klienci uciążliwie przypominający swoją wyższość nad pracownikiem sklepu, ciągle ktoś komuś wytka jaki jest gruby, brzydki, nie ma wykształcenia itd. szlag trafia i pracownik taki ucieka się do takich zagrań jak uciążliwe przypominanie każdemu klientowi o zasadach panujących na sklepie; gdzie zostawia się koszyki, nie pod nogami innych klientów; gdzie odkłada się mrożonki, mięsa, serki, nie gdzie popadnie gdyż idzie to w straty sklepu i tak dalej i tak dalej.
Ja nie wchodzę w utarczki słowne z takimi klientami / kasjerami, w przypadku jak klient ma do mnie jakieś pretensje ( co jest dziwne gdyż każdego klienta traktuję bardzo dobrze, nawet tego wulgarnego ) podaję imię i nazwisko i proszę o napisanie skargi i z drugiej strony, jak traktuje mnie tak pracownik, jasno mówię, że nigdy więcej tutaj nie zrobię zakupów. Ale nic z tym nie zrobisz, Ty jako klient możesz powiedzieć do ochrony by za przeproszeniem "wypierdalał" tak kasjer może i nikt mu nic za to nie zrobi, okazać swoją dezaprobatę do klienta zostawiającego koszyki pod nogami, obok kasy gdziekolwiek indziej niż na swoim miejscu itd.
Tak na koniec, potem idzie się na szkolenie BHP gdzie puszczane są krótkie filmy jak ktoś potyka się o koszyk przy kasie i rozwala sobie głowę. Litości, jak kiedyś wspominałem, "ludzie ludziom zgotowali ten los".
pacynka - 2017-11-16, 05:37
Czemu tak zaciekle bronicie Biedry? Zachowanie ochroniarza jest karygodne, na miejscu Patologa, nawet nie wdawałabym sie w jakas dyskusję, tylko wyszła olewajac polecenie, ponieważ nie jest osobą, która może rewidować kieszenie/plecek/torebkę.(piszę o sytuacji, gdy ochroniarzem jest osoba bez licencji)
Jakim prawem kasjerka umoralnia rodzica autora postu? Uważacie to za normalne, bo dla mnie to chore, jeszcze gdyby kasjerka informowała o czymś ważnym, a tu cała awantura o koszyk, czy chamską odzywkę do jadowitej Grażyny...
patogen123 - 2017-11-16, 08:18
pacynka, bo normalny człowiek zamiast się skarżyć na forum pracowników to zacząłby chodzić do innego sklepu, a przy nienormalnym to trzeba się zastanowić czy czegoś nie przemilczał.
pacynka - 2017-11-16, 08:34
No tak, na tym forum trzeba głaskac po głowie biednych kasjerów i dziekować, ze pracują... ;]
|
|
|